Coaching w ujęciu chrześcijańskim to...
… przede wszystkim coaching, a więc proces rozwoju, w którym coach towarzyszy Klientowi we wprowadzaniu w życie określonej zmiany – pokazuje możliwości, inspiruje, motywuje do podejmowania działań i wspiera w ich realizacji.
Wykorzystuje do tego wiedzę i narzędzia coachingowe.
Każdy z nas ma w życiu jakąś perspektywę. Moja jest taka – chrześcijańska. Nie oznacza, że ewangelizuję. Jeśli Klient chce włączyć w swój coaching duchowość chrześcijańską, to robię to. Jeśli nie chce, bo jest np. niewierzący, to nie. I to też jest w porządku. Wszystko w pełnej wolności.
„Coaching chrześcijański to sztuka i nauka wspomagania efektywności osobistej, uczenia się oraz rozwoju jednostek, umożliwiająca przejście z punktu gdzie jest człowiek do punktu, gdzie chce widzieć go Pan Bóg.”
Gary Collins, autor definicji
Dla mnie coaching...
… posiada moc zmiany, która niesie pozytywną energię. Bardzo podoba mi się określenie „coaching na krawędzi”, bo zakłada nieustanny ruch, balansowanie, by utrzymać równowagę. Krawędź to też miejsce, w którym człowiek jest między Ziemią a Niebem – jeszcze trzyma się stałego lądu, a jednocześnie patrzy w Niebo. To miejsce największego potencjału. Chcę tam być z moimi Klientami.
Coaching jest procesem, który wyzwala energię życia, a mówiąc mocniej – energię Nowego Życia.
Pracuję zgodnie ze standardami International Coaching Federation.